TIKTIN, NIE BAĆ SIĘ PRAWDY

10 III 1522 r. właściciel Tykocina, Olbracht Gasztołd kanclerz wielki litewski,  „zaprosił”  9  Żydów z Grodna  do osiedlenia się w mieście i  nadał im przywileje szanując ich wyznane, prawa i zwyczaje.

1552 r. – w mieście było już 37 Żydów, właścicieli domów

1559 r. – 50 Żydów płaciło pogłówne

1571 r.  – w Tykocinie mieszkało już 59 żydowskich rodzin

Wszystkie przywileje Żydów potwierdzali kolejno polscy królowie:

Stefan Batory, Zygmunt III Waza, Władysław IV i Jan Kazimierz.

1701 r. – Żydzi stanowią ponad połowę mieszkańców

1800 r. – 70% ludności miasta jest pochodzenia żydowskiego

1931 r. – Żydzi to połowa mieszkańców Tykocina

Zdjęcia miasta

This slideshow requires JavaScript.

25 VIII 1941 – świat oszalał również w Tykocinie. W Lesie Łopuchowskim, kilometr od miasta, Niemcy zamordowali niemal wszystkich tykocińskich Żydów. Ocalało tylko 21 osób.

Co wydarzyło się przed pogromem i zaraz po nim, mówią sami świadkowie:

Polak, Wacław Białowarczuk, Polski Świadek Projektu Zagłada

https://collections.ushmm.org/oh_findingaids/RG-50.488.0044_tcn_pl.pdf

Żydzi, ocaleli z zagłady:

Tauba i jej brat Fiszel Zylbersztejn

Elizer Olszajn

Bacalel Wyłoga

http://placczarnieckiego10.net/sefer-tiktin

Zdjęcia  z Łopuchowa

This slideshow requires JavaScript.

3 V 2018 – od dawna nie mieszkają tu Żydzi. Jedynie ich wystrugane w lipowym drewnie postaci sprzedawane są przy wejściu do wyremontowanej Synagogi.

IMG_3076

 

Jeśli chcesz wiedzieć jak wyglądał życie mieszkańców polskiego Tykocina i żydowskiego Tiktin polecam:

http://placczarnieckiego10.net/sefer-tiktin/ciagle-w-biegu

http://placczarnieckiego10.net/sefer-tiktin/historia-eliezera-olsztajna

http://placczarnieckiego10.net/sefer-tiktin/spotkania-ze-smiercia

http://kirkuty.xip.pl/tykocinzeznania.htm

http://shtetlroutes.eu/pl/opowiesc-mariana-andruszkiewicza/

http://shtetlroutes.eu/pl/tykocin-karta-dziedzictwa-kulturowego/

http://shtetlroutes.eu/pl/syjonizm-i-mlodziez-wprowadzenie-i-spojrzenie-ogolne/

http://shtetlroutes.eu/pl/postaci-z-tykocina-tiktina/

http://shtetlroutes.eu/pl/ludnosc-zydowska-w-tykocinie/

https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/t/689-tykocin/99-historia-spolecznosci/138192-historia-spolecznosci

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pogrom_w_Tykocinie

 

 

 

EX LIBRIS No 660, umrzeć ze śmiechu.

Wiele w życiu zdarza się przypadkiem, przypadkiem też zobaczyłam Album
Karykatur z roku 1928, nr 660 w bibliotece Mieczysława Czeczótka. Jego autor,
Gustaw Rogalski, tak niewiele o nim wiemy zaledwie kilka encyklopedycznych
informacji, powinien mieć swoją historię w Meitui.

Gustaw Rogalski. Józef Piłsudski

Jest rok 1921 na boisko wybudowane na „łąkach zwierzynieckich” konwentu
Panien Norbertanek wbiegają piłkarze Cracovii. Może, podobnie jak piłkarze
Wisły, witają zgromadzonych kibiców Saluto Romano. Jest wśród nich Gustaw
Rogalski, bramkarz, ma 182 cm wzrostu i 76 kg wagi. To jego ostatni występ, ma
już 34 lata. Cztery lata wcześniej, 10 czerwca 1917roku, na drewnianej trybunie
głównej z widokiem na Wawel zasiadł Józef Piłsudski z małżonką i
pułkownikiem Edwardem Rydzem-Śmigłym. Tym razem nie będzie kibicował
ulubionemu klubowi. Cracovia zmierzy się z „jego legionistami”, z 5. Pułkiem
piechoty Legionów Polskich. Żołnierze przegrali 1:5, nie miał jednak za złe
piłkarzom lania jakie sprawili legionistom.
27 maja 1922 r. o godz. 13.30 Marszałek na spotkaniu z delegacją K.S
Cracovia przyjmuje protektorat nad jubileuszowymi uroczystościami. W
rozmowie z wiceprezesem klubu dr. Hładiją żartuje.
Naczelnik: A czemu wy się tak bić dajecie tego roku?
Dr Hładij: Kto chce innych bić, sam musi być bitym.
Naczelnik: To tak, jak na wojnie.
Zapewne już w 1917 r. Gustaw Rogalski i Naczelnik uścisnęli sobie dłonie,
jeszcze zanim zrobiono pamiątkowe zdjęcie z całą drużyną. A może znali się już
wcześniej? Naczelnik był częstym gościem w Krakowie. Nie tylko załatwiał tu
sprawy wagi państwowej, ale bywał też w krakowskich kawiarniach. „Secesja”
przy ul. Wiślnej 1, Ignacego Wójcikiewicza, była jedną z jego ulubionych. Na
pierwszym piętrze kamienicy mieszkał Gustaw Rogalski, absolwent ASP, nauczyciel rysunku, karykaturzysta i wydawca. Podziwiał osobowość i charyzmę
Komendanta, był szczęśliwy, że może go widywać. Piłsudski siadał zazwyczaj
przy stoliku w zacisznym gabinecie obok sali bilardowej. Otaczał go
papierosowy dym jego ulubionych „marszałkowskich”, kelner z powagą
przygotowywał herbatę z samowara i nalewał do szklanki, mocną taką jaką
lubił najbardziej. Zazwyczaj był w dobrym humorze, bo w przeciwieństwie do
wielu, papierosy palił tylko w chwilach relaksu, nigdy, gdy był zdenerwowany.
Obok stały rozłożone szachy, po legionowym okresie towarzyskiego brydża,
lubił zmierzyć się twarzą w twarz z jednym przeciwnikiem, pasjanse stawiał
tylko w domowym zaciszu.
Wszyscy wiedzieli, że Marszałek lubi chodzić na „jaskółkę” do Teatru
Słowackiego, Gustaw też często tam bywał. Na jednym z przedstawień,
„Kościuszko pod Racławicami” Anczyca, cała sala wstała i oklaskami przywitała
Marszałka, gdy zauważył go jeden z widzów i krzyknął: Niech żyje
pan Naczelnik Piłsudski. Gustaw był wzruszony, przyłączył się do
wiwatujących.
Postanowił wyrazić swą wdzięczność Pierwszemu Obywatelowi II
Rzeczpospolitej i zrobił to najlepiej jak potrafił. Od lat rysował karykatury tej
samej osoby najpierw Komendanta, Naczelnika potem Marszałka i Premiera.
Razem z przyjacielem, Józefem Lasoniem, byłym legionistą, wpadli na pomysł
Albumu Karykatur Marszałka Piłsudskiego Na Pamiątkę Dziesięciolecia
Niepodległości Polski, 1918-1928.
Gustaw, Zakładom Graficznym Leopolda Nowaka, zlecił druk litografii
offsetowych. Album wydał we własnym wydawnictwie przy ul. Jagiellońskiej 9,
oczywiście w Krakowie. Sprzedawany był w cenie 10 zł. Na pierwszej stronie
pojawiła się dodatkowo informacja: „10 Proc. Czystego dochodu przeznacza się
na Dom Imienia Marszałka Piłsudskiego w „Oleandrach”.
Parę słów Przedmowy skreśli Józef Lasoń. Wskazuje w niej na okazjonalny
charakter Albumu i zachwyt autora nad niepospolitymi przymiotami
Marszałka. Nie szczędzi też słów uznania dla stylu: ”Karykatury ….są typowo
polską twórczością, oryginalnie odbijająca się od nielicznej garstki
karykaturzystów polskich i zagranicznych. Jest to rodzime podobieństwo „stylu
zakopiańskiego” w prostocie i grubości linii, ale właśnie rzeczy najprostsze
cechuje naturalizm, ten pierwiastek indywidualnej twórczości. Nie ma on nic wspólnego z fotograficznością, upiększającą temat, przeciwnie wydobywa z
niego duszę i karykaturalnie rzuca ją na papier odnośnie do danej chwili ”.
Cała prawda o życzliwym, że nie powiedzieć adoracyjnym, stosunku do
Marszałka zawiera się w słowach: „ Słusznie krytyka zagraniczna podniosła, że
jest to dzieło pietyzmu dla współczesnego bohatera Polski i zawiera całość
dziesięciolecia Niepodległej Polski”.
Kamienica przy ulicy Jagiellońskiej 9, w której Gustaw miał swoje wydawnictwo,
była siedzibą Komitetu Rękodzielników Cechów Krakowskich. Roku Pańskiego
1914 w miesiącu sierpniu i wrześniu sprawiła i ofiarowała 500 mundurów
wojskowych idącym w bój o odzyskanie wolności Pierwszym Oddziałom
Legionów Polskich.
Wszystko już przygotowane, tylko spakować Album i wysłać paczkę, żeby
zdążyła na czas. 11 listopada już za tydzień, a powinna się znaleźć na biurku
Piłsudskiego dokładnie pamiętnego dnia, to niespodzianka i prezent. Gustaw
jest przekonany, że sprawi Marszałkowi przyjemność, przecież ma poczucie
humoru, a od wielu lat w Belwederze wisi 13 karykatur jego osoby , których
autorem jest Zdzisław Czermański, były legionista. Znają się z Gustawem jeszcze
z lwowskiego „Szczutka”.

Gustaw Rogalski. Adolf Hitler

20 kwietnia 1889 roku Gustaw ma niespełna dwa lata. Sobotni, słoneczny dzień
spędza z rodzicami na spacerze w miejskim ogrodzie w Tarnopolu. Tego samego
dnia o 18.30 w Braunan am Inn, 90 km od Linzu, w rodzinie urzędnika celnego
przychodzi na świat jego piąty syn, któremu dano popularne imię Adolf.
Jedynie matka zwraca się do niego pieszczotliwie Adi albo Dolfi, ojciec nie
przywołuje go imieniem tylko gwiżdże na dwóch palcach, a gdy nie zjawi się od
razu wymierza mu karę, lanie pejczem ze skóry hipopotama. Matka nie ma odwagi stawać w jego obronie, sama boi się męża, do którego zwraca się ”wuju Aloisie”.
Gustaw i Adolf, noszą starogermańskie imiona, wróżące im siłę charakteru, ale łączy ich jeszcze  coś jeszcze, wspólna pasja, malarstwo.
W 1908 roku Gustaw ma 22 lata i jest już zapewne studentem Krakowskiej
Akademii Sztuk Pięknych. W tym samym czasie Adolf bezskutecznie stara się
dostać na Wiedeńską ASP. Jest sfrustrowany, ale nie zamierza rezygnować.
Gustaw ma szczęście udaje mu się pobierać nauki rysunku w Monachijskiej
Akademie der Bildenden Kunste. W latach 1913-1018 w Monachium przebywa
także Adolf. Nie wiadomo, czy z nienawiścią, czy z podziwem patrzy na nowy,
monumentalny gmach akademii przy Akademistrasse 7, w pobliżu Bramy
Zwycięstwa. Stara się sprzedać kilka pocztówek, które własnoręcznie rysuje.
Może jedną z nich kupił Gustaw, na pamiątkę, może mu się podobała, a może
chce pomóc koledze, który miał w życiu mniej szczęścia niż on.
Adolf, w drodze do ulubionej piwiarni Hofbrauhaus am Platz mija rozbawione i
rozgadane grupy studentów. Już nie wie, czy im zazdrości. Ma teraz inne cele i
marzenia, jest żołnierzem.
18 listopada 1918 roku Gustaw Rogalski i cała Polska świętuje podpisanie
rozejmu kończącego I Wojnę Światową. W tym samym dniu Rada Regencyjna
przekazuję zwierzchnią władzę wojskową Józefowi Piłsudskiemu. Polska
odzyskuje niepodległość.
Osiem dni później Adolf Hitler zostaje wypisany ze szpitala, w stopniu starszego
szeregowego (Gefreiter) i z Krzyżem Żelaznym na piersi, przyznanym mu
dwukrotnie. 26 lutego 1932 roku Hitler nie jest już Austriakiem po siedmiu
latach oczekiwani otrzymuje niemieckie obywatelstwo.
W tym samym czasie na Wystawie Karykatury w Wiedniu prezentowana jest
praca Gustawa, inny z Polaków zostaje wyróżniony. Adolf jest już poważnie
zaangażowany w działalność polityczną przebywa w Dusseldorfie i organizuje
zaplecze finansowe dla marcowych wyborów.
W latach trzydziestych Adolfa Hitlera zna już cała Europa, jedni wiążą z nim
nadzieje, drudzy obawiają się jego rosnącej popularności.
Tymczasem Gustaw przechodzi codziennie przez Czwarty Most, piechotą.
Mimo że położono tory,  pierwszy tramwaj przejedzie po nim dopiero po 1945
roku. Nie musi iść daleko, ul. Sokolska 13 jest tuż przy moście od strony
Podgórza. Tam mieści się Państwowa Szkoła Powszechna nr 24 im T. Kościuszki,
w której uczy rysunku. Nie tylko tam, uczy też w prywatnym Gimnazjum im. H.
Kołłątaja. Lubi swoją pracę. Chociaż nie stoi już na bramce jest szczęściarzem,
nadal robi to co lubi. Rysuje. Szczególnie interesuje go rysunek satyryczny. Jego
karykatury nie pozostają w rozproszeniu, jest też wydawcą. Interesuje się bieżącą polityką, ale szczególnie fascynuje go osoba Marszałka. Zbiera nagrody,
krakowianie przychodzą na jego dwie wystawy indywidualne.

W Ameryce panuje moda na swing i budowane są drapacze chmur. New Deal prezydenta Roosevelta pobudza gospodarkę po latach kryzysu. Ford Model A z trzybiegową, manualną skrzynią biegów w przystępnej cenie już od 385 USD rozpędza się na U.S. Route 66 do 104 km/h, można nią dojechać aż do Santa Monica.

W tym samym czasie. Europa przeciera oczy ze zdumienia.

Faszyzm we Włoszech, narodowy socjalizm w Niemczech, stalinizm w ZSRR.
Zanim świat oszalał, we wrześniu 1934 roku 47-letni Gustaw wysłuchał
pierwszej radiowej relacji na żywo z derbowego spotkania swoich klubów
piłkarskich, Wisła –Cracovia.
Rok później wraz ze zgromadzonym tłumem ruszył w żałobnym kondukcie za
trumną Marszałka na Wawel.
Tymczasem od 1933 roku Niemcy mają nowego Kanclerza.
W 1938 roku Hitler zostaje człowiekiem roku tygodnika „Time”, chociaż jego
zdjęcie nie pojawiło się na okładce.
W 1939 roku szwedzki parlamentarzysta, dla żartu, zgłasza kandydaturę Adolfa
Hitlera do Pokojowej Nagrody Nobla.
W Krakowie czuć było zbliżającą się wojnę, chociaż wielu nie daje temu wiary.
Latem 1939 roku, w trakcie roku szkolnego, Gustaw uczestniczy ze swoimi
uczniami w obowiazkowych ćwiczeniach z obsługi masek przeciwgazowych i
schodzenia do schronów. Zbierane są pieniądze na broń dla polskich żołnierzy
w ramach Funduszu Obrony Narodowej.
Koniec wakacji. Wielu niechętnie wraca z urlopu, pogoda jest cudna. Jakby
chciało się zatrzymać czas.
15 sierpnia 1939 roku, tuż przed świtem, na zachodniej stronie nieba pojawił
się czerwony, a raczej ognisty krzyż. Był naturalnie proporcjonalny i wysoki na
1/3 nieba. Po obu stronach stały czerwone świece na których palił się żółty
ogień. To jest znak. Mówiono o tym na ulicy ze zgrozą.
W tym samym czasie podobne zjawisko obserwuje Hitler stojąc z przyjaciółmi
na tarasie rezydencji Berghof, poświata barwi ich twarze i dłonie na czerwono.
Nic już nie zmieni losów Europy.

Bóg powiedział Amen.
17 października 1939 roku we Lwowie Hitler i Stalin uścisneli sobie dłoń.

Wojna

6 września z polecenia Hitlera gen. Schubert zajmuje Zamek Wawelski i
deklaruje, że otoczy go opieką. Stawia posterunek honorowy przy zejściu do
krypty J.Piłsudskiego na całe dwa miesiące. Na maszt baszty Senatorskiej
wciągnięto chorągiew zwyzciężców.
Gustaw wychodzi ze swego mieszkania przy ul. Wiślnej 1. Mieszka w najbardziej
niemieckim miejscu w Krakowie. Rynek tonie w czerwieni flag. Wszyscy już
wiedzą, że w kamienicy „Pod Krukami” (Rynek 25) nie ma już Banku
Małopolskiego tylko siedziba NSDAP na całe Generalne Gubernatorstwo. „Pałac
pod Baranami” mieści kwatery dystryktu krakowskiego. Gustaw, spogląda w stronę
ulicy św. Anny, na baczność w równych odległościach, zwisają z kamienic flagi
ze swastyką. Lubi chodzić tą ulicą. Chociaż policzył już amonity na
kamiennej fasadzie Collegium Nowodworskiego,  jednak zawsze wydaje  mu się, że
znalazł kolejne, nowe.
Miał dużo czasu. Losy Akademii, w której prowadził zajęcia w środy i czwartki,
były niepewne. Niemcom nie spodobało się, że 1 października rektor Fryderyk
Pautsch zainaugurował nowy rok akademicki. Na pewno nie będzie z tego nic
dobrego. Nie chodził już na plac Matejki. Nie mógł patrzeć na puste miejsce po
zniszczonym Pomniku Grunwaldzkim . Był świadkiem jak w listopadzie dwóch
oficerów robiło sobie zdjęcie opierając się na przewróconym tułowiu konia, na
którym postawili głowę Wielkiego Księcia Litewskiego.
W ogóle mało spotykał się z ludźmi, był przygnębiony i rozczarowany. Przecież
znał Niemców, mówił ich językiem. A ta wojna, która miała się szybko skończyć,
której miało przecież nie być?
7 listopada Gustawa odwiedza znajomy. W Collegium Novum coś się stało, na
Jagiellońskiej zaparkowały ciężarówki i pięć Citroenów BL. Wyprowadzono
profesorów, kto by się spodziewał, że odważą się ich aresztować. Spoliczkowali
Estreichera, wszystkich wywieźli na Montelupich.
– Słuchaj Gustawie, to na pewno nie jest odosobniona akcja, mówi się, że to
dopiero początek. Niemcy mają od dawna przygotowana listę osób, które im się naraziły. Eliminują wszystkich tych, którzy są dla nich niewygodni. Pamiętasz
swoje karykatury z „Bata”, myślisz, że fachowcy od propagandy ich nie widzieli ?
Śmiał się z nich cały Kraków. Naziści nie lubią dowcipów na swój temat.
– Przesadzasz – odpowiedział ze spokojem Gustaw – przecież nie zamkną mnie
za kilka żartobliwych rysunków. To bzdura.
– To, że Hitler śmieje się oglądając Kaczora Donalda i Myszkę Miki nie znaczy, że
umie się śmiać z siebie. Pamiętasz Marysię Berezowską i jej serię „Miłostki
słodkiego Adolfa” ? Dopadli ją nawet w Paryżu. Skończyło się na grzywnie, bo
miała dobrego adwokata. Niemcy nie mają do siebie dystansu, żart traktują jak
obrazę, ścigają za to i wymierzają karę. Artura Szyka, kpiarza z Łodzi, co
studiował u nas, na ASP znasz ? A jego Hitlera jako nowego faraona w
ołówku z 1933 roku ? No właśnie. Podobno Hitler go nienawidzi.
Pomyśl o sobie. Powinieneś wyjechać z Krakowa tak byłoby bezpieczniej. Lada
dzień wyrzucą cię z mieszkania, tak jak to zrobili z kamienicą Wojtyczki na Placu
Inwalidów. Chcą mieć Rynek dla siebie. Pomyśl o tym.
Nie zdążył. Został aresztowany. Podobnie jak profesorowie Uniwersytetu
Jagiellońskiego został przewieziony na Montelupich, przebywał w celi nr 100.
Zima 1939 roku był równie sroga jak gorące i słoneczne było lato. Zbliża się
Boże Narodzenie. Wszyscy strają się żyć normalnie, jak przed wojną, jak tylko
się da. Niemcy też załatwiają wszystkie sprawy, przecież już święta.
24 grudnia, prznikliwe zimno, od strony miasta jadą niemieckie ciężarówki,
mijają klasztor Norbertanek na wiślanej skarpie, po prawej widać już Kopiec
Kościuszki, samochody nie zatrzymują się i nie zwalniają. Na ulicy Księcia Józefa
stoi Adam Bułat „od miasta, w kierunku Przegorzał, mija mnie kilka szczelnie
oktytych brezentem ciężarówek. Przodem i za nimi samochody z esesmanami.
Podmuch odchyla na moment brezent- twarzą do tyłu wozu kilka stłoczonych
postaci, między nimi ów Człowiek – blada twarz, biała plama gipsu
wypełniającego otwarte usta i te oczy, oczy szeroko otwarte, oczy patrzące na
mnie…(potem) dalekie odgłosy serii broni maszynowej, pojedyncze strzały, a
potem normalny dzień, jak każdy okupacyjny”.
Zawsze wyglada to tak samo i 13 kwietnia 1940 roku, gdy przy drodze stał
Adam Bułat, i 24 grudnia, w Wigilię 1939 roku, gdy rozstrzeliwują Gustawa. I w
każdy inny dzień 24 masowych egzekucji. „Następny dzień. Jestem w Gliniku.
Pod glinianą, około trzymetrowej wysokości ścianą, świeżo poruszona ziemia
ugina się sprężyście pod moimi stopami. Cienka kilkucentymetrowa jej warstwa przykrywa wczoraj rozstrzelanych. Jakiś zakrwawiony pasek z kolorowej
tkaniny, kawałek rozerwanej pociskiem czaszki z resztkami krwi … Kilka godzin
przed każdą egzekucją… Niemcy przywozili do Glinika Żydów, póżniej innych
więźniów do kopania rowów. Zasypywano je po egzekucjach, najczęściej
wysadzająć trotylem glinianą ścianę ponad świeżym grobem”.
Czy Gustaw zdążył coś pomyśleć, czy chwycił dłoń stojącego obok, a może czuł
tylko strach i było mu przeraźliwie zimno.
To wszystko.
Nazwiska Gustawa nie ma wśród odnalezionych i zidentyfikownych szczątków,
nie ma też jego karykatur z których Hitler się nie śmiał.